Siedmioklasowa Szkoła Powszechna nr 4 rozpoczęła swoją działalność 1 września 1930 r. w jednopiętrowym budynku drewnianym, wynajętym od właściciela willi Józefa Trzaskowskiego przy ul. St. Staszica 70. Szybko się okazało, że wynajęty dom był jednak zbyt mały. W pierwszym roku nauki 1930/1931 musiał pomieścić 372 uczniów.
„Wkrótce rzędy dzieci z ich nauczycielami na przedzie ruszyły do sal. Prawie wszyscy uczniowie Szkoły Powszechnej numer 4 byli pochodzenia żydowskiego. Również kadra składała się w większości z żydowskich nauczycieli. Jedynie dyrektor szkoły pan Szczepański oraz jego żona byli Polakami. Wszystkich łączyła misja zaszczepienia dzieciom znajomości i miłości do języka polskiego i jego kultury. Nie było to jednak łatwe zadanie, ponieważ wszyscy uczniowie pochodzili z domów, gdzie prowadzono tradycyjne życie i używano jidysz.
Symcha Symchowicz, Pasierb nad Wisłą, Warszawa 2005.
W domu, na ulicach i podwórkach w żydowskiej dzielnicy dookoła bazaru, dzieci żyły i oddychały swoją żydowską kulturą, która stawała się tabu z chwilą, gdy wstępowali na teren szkolny. Tu każdy przedmiot był nauczany po polsku, śpiew, gry i odmawianie modlitwy – wszystko po polsku. Jedynie jedną, czasem dwie godziny w tygodniu przeznaczano na powierzchowne nauczanie żydowskiej historii oraz religii – a i to po polsku. Język jidysz był ignorowany i unikany, zarówno w szkole, jak i na innych zajęciach. Dzieci, szczególnie chłopcy, którzy wciąż uczęszczali do chederu, mieli trudności z dostosowaniem się do programu szkolnego. Chłopcy często mieszali polski z żydowskimi słowami, a czasami całkiem przechodzili na swój narodowy język. Kiedykolwiek pani Pola usłyszała od ucznia jakieś słowo w jidysz, złościła się:
– Co ja słyszę? – wypowiadała krzykliwym głosem. – Znowu ten wstrętny żargon? Tu nie cheder, tu jest polska szkoła państwowa”.
Z każdym rokiem rosła liczba uczniów w otwockich szkołach. Zarząd Miejski w 1935 r. podjął decyzję o rozpoczęciu budowy jednej z trzech zaplanowanych nowych szkół, na więcej nie było funduszy. 28 grudnia 1936 r. Szkoła Powszechna nr 4 dla dzieci żydowskich przeprowadziła się do częściowo wybudowanego gmachu przy ul. Szkolnej 55 (ob. ul. Szkolna 31). Wśród społeczności żydowskiej zapanowało jednak ogólne zadowolenie i wdzięczność dla Zarządu Miejskiego, Dozoru Szkolnego, dla miasta, za zainteresowanie warunkami nauki w szkole żydowskiej i chęci ich polepszenia.
Ale też były i ponure wydarzenia w życiu szkoły. „Nasz Przegląd” z 14 marca 1937 r. donosił:
Napaści na dzieci żydowskie ze Szkoły Powszechnej Nr 4 w Otwocku. Zarząd Główny Związku Rodziców żydowskich w Warszawie został powiadomiony o skandalicznych wybrykach jakie mają miejsce w Otwocku.
Nasz Przegląd” z 14 marca 1937 r.
W bież. roku szkolnym na granicy Otwock – Kresy została otwarta Szkoła Powszechna nr 4 dla dzieci żydowskich. Otóż dzieci tej szkoły stale są prześladowane i napastowane przez dzieci ze szkół polskich.
„Znęcanie się nad tymi dziećmi – jak podaje o tym „Związek Rodziców Żydowskich w Otwocku” – doszło już do tego stopnia, że nauczyciele, a niekiedy i sam kierownik szkoły są zmuszeni odprowadzać dzieci do domu. Gorzej jest, gdy dzieci wracają same. Wówczas zostają na drodze dość często pobite i pokrwawione.”
W związku z opisanymi wybrykami, podjęta zostanie interwencja u władz szkolnych i władz bezpieczeństwa w celu zapobieżenia na przyszłość podobnym, gorszącym zajściom.
W roku szkolnym 1938/1939 do Szkoły Powszechnej nr 4 uczęszczało 650 uczniów. Ogromna ich większość była wyznania mojżeszowego, również nauczyciele w większości byli Żydami.
Jesienią 1939 r. szkoły powszechne, zgodnie z zarządzeniem okupanta niemieckiego, zostały zamknięte dla dzieci i nauczycieli żydowskich.
Do własnego budynku przy ul. Szkolnej 55 (ob. Szkolna 31) uczniowie wrócili dopiero w kwietniu 1945 r. Wśród nich było kilkoro ocalonych z Zagłady dzieci żydowskich, na przykład czternastoletnia Dorka Kirszenbaum, córka otwockiego rabina z ul. Wł. Reymonta 37.