W Otwocku zmarł, bawiąc tam na kuracji, rabin z Brześcia Litewskiego, Chaim Sołowiejczyk. Ponieważ gminy żydowskie w Warszawie i w Otwocku chciały pochować zwłoki wielkiego rabina każda na swoim cmentarzu, przeto musiano zwołać sąd rabinów dla rozstrzygnięcia sporu. Sąd przyznał zaszczyt ten Warszawie. Otwock zadowolić się musiał urządzeniem u siebie oczyszczenia, czyli maglowania zwłok rabina. W obrzędzie pogrzebowym uczestniczyły tak wielkie tłumy żydów, że jak zaznacza „Hajnt” – zaniechano niesienia zwłok z obawy, aby ktoś niegodny nie dotknął się skrzyni, w której były zwłoki. Gmina żydowska w Warszawie chciała przeznaczyć na grób obszerny plac pusty na cmentarzu, aby mieć możność sprzedawania miejsc w sąsiedztwie, oczywiście za wysoką opłatą. Rodzina uparła się jednak, aby zwłoki umieszczono w namiocie, jednego z cadyków. Podczas pogrzebu, gdy kondukt znalazł się przed bramą cmentarną powstał ścisk nie do opisania. Warszawska kronika policyjna notuje z tego powodu mnóstwo ciężkich wypadków, jak złamanie ręki, obojczyka, nogi, zgniecenie klatki piersiowej i t. p. Z zamieszania, jakie powstało, korzystali skwapliwie złodzieje, tym razem przeważnie mojżeszowego wyznania, jak wynika z zapisków policyjnych. Z powodu panującego ścisku i nieładu, rabini nie mogli wygłosić mów.
Polak (Le Polonais) z 30 sierpnia 1918 r.