W jednem z sanatorjów w Otwocku zmarł po parotygodniowych męczarniach obywatel niemiecki, żyd z pochodzenia, 68-letni Bernard Erikman, właściciel fabryki wyrobów stalowych w Berlinie oraz właściciel kilku kamienic w Niemczech. Erikman odznaczony był wieloma orderami wojskowemi niemieckiemi, gdyż był w czasie wojny oficerem armii niemieckiej, a trzej jego synowie polegli na wojnie.
Po dojściu Hitlera do władzy Erikman, wobec prześladowań żydów w Niemczech postanowił schronić się do Polski, gdzie posiadał liczną rodzinę. Majątek swój przepisał na nazwisko zaufanego Niemca i wraz z żoną staruszką udał się w stronę granicy polskiej. Tu wpadł w ręce szturmowców hitlerowskich, którzy nad obojgiem zaczęli się w straszliwy sposób znęcać. Erikmanowa, uderzona jakiemś żelazem w głowę, zmarła na miejscu. Erikmanowi wyrwano brodę wraz ze skórą, pod wszystkie paznokcie prawej ręki wbito mu szpilki.
Skatowany żyd z wielkim wysiłkiem przewlókł się przez granicę i szczęśliwie dotarł do rodziny swej na Śląsku, którzy wysłali do krewnych w Warszawie. Po strasznych przejściach wysłano go na kurację do Otwocka, jednak starzec zmarł, jak stwierdzili lekarze, wskutek otrzymanych ran.
Wieczór Warszawski z 2 września 1933 r.