W wigilję uroczystych świąt Pesach panowała nadzwyczajna drożyzna na artykuły pierwszej potrzeby, szczególnie na mace. Stało się to z powodu małego przygotowania macy i innych artykułów pierwszej potrzeby – a to wobec tego, że kupcy w związku z kryzysem przewidywali mało nabywców. Oprócz tego większość konsumentów dopiero w wigilię świąt przystąpiła do zakupów.
W sklepach kapeluszniczych panował ożywiony ruch. Natomiast sklepy z konfekcją i bielizną mało targowały w porównaniu z latami ubiegłemi.
Dyrekcja kolejowa przygotowała długie pociągi po 11-13 wagonów w każdym na przestrzeni Warszawa – Otwock, pociągi te jednak nie były przepełnione jak w latach ubiegłych, pasażerami udającymi się na święta do Otwocka, Śródborowa, Falenicy i t. d. W Otwocku tylko niektóre pensjonaty – tylko pierwszorzędne – były przepełnione. Reszta pensjonatów świeciła pustkami.
W piątek z samego rana, przed gmachem zarządu gminy żydowskiej zebrały się tłumy biedaków i „cyrkowców”, żądając wypłaty zapomóg świątecznych. Doszło do awantur. Wypłacono po 25 zł. na osobę – razem 5 tys. zł. Ogółem gmina w r. b. wypłaciła 80 tys. zł. zapomóg wielkanocnych.
Nasz Przegląd z 15 kwietnia 1930 r.