Żydowska Służba Porządkowa w Otwocku posługiwała się oficjalną nazwą GHETTO-POLIZEI DER STADT OTWOCK. Już 1 listopada 1940 roku, a więc na trzy dni przed podpisaniem przez Rupprechta zarządzenia o utworzeniu w Otwocku getta, szef miejscowej dyspozytury Kripo untersturmführer Rother podpisał się pod Tymczasową Instrukcją Służbową Policji Getta. Oprócz niego pod dokumentem podpisali się też Kierownik Komisariatu Policji Polskiej Bronisław Marchlewicz, Przewodniczący Rady Żydowskiej Lesman oraz Komendant Policji Getta Bernard Kronenberg. Wynika z tego, że formalnie żydowska policja powstała 1 listopada 1940 roku lub nawet wcześniej.
Według instrukcji Policja Getta została powołana w celu przeprowadzenia przesiedlenia Żydów do tworzonych dzielnic żydowskich. Do zadań jej funkcjonariuszy należało: przygotować, popierać i czuwać nad przeprowadzeniem przesiedlenia żydów i wszystkie w związku z tym mogące występować braki usuwać i w razie potrzeby wkraczać siłą policyjną. Policja Getta nie otrzymała uprawnień takich jak „granatowa”. W przypadku stwierdzenia czynu karalnego mogła sporządzić doniesienie z podaniem szczegółowych danych personalnych, czyli mogła legitymować, a w sprawach poważnych nawet aresztować. Dalsze czynności prowadziła jednak Policja Polska. Zadania porządkowe żydowscy policjanci mogli wykonywać wyłącznie na terenie getta.
W chwili powstania Policja Getta składała się z komendanta oraz 30 szeregowych członków. Wszyscy posiadali wyszkolenie wojskowe, a wielu brało udział w wojnie obronnej 1939 r. Szefem policji getta od jej powstania do końca funkcjonowania był Bernard Kronenberg. Przed wojną prowadził sklep galanteryjny. Kronenberg, na co wskazuje jedna z relacji pracował w Referacie Pracy Judenratu, gdzie zajmował się rekrutowaniem ludzi do prac przymusowych, co dość szybko przerodziło się w łapanki. Kronenberg z brutalną skutecznością wywiązywał się z powierzonych zadań. Stąd prawdopodobnie decyzja o tym, aby to on stanął na czele Służby Porządkowej.
Policję żydowską utrzymywał Judenrat, który był też upoważniona do wydawania jej rozkazów. Za ich wypełnianie odpowiedzialny był komendant. Służba w policji według instrukcji z 1940 roku była honorowa. Z czasem policjanci zaczęli otrzymywać za służbę wynagrodzenie. Jeden z nich po latach zeznał, że jako policjant otrzymywał 100 zł miesięcznie, a ponadto dostawał 2 kg chleba dziennie oraz 1 kg mięsa tygodniowo.
Policjanci pełniący służbę patrolową otrzymali jako broń gumowe pałki. Strażnica, nazywana przez Żydów, komisariatem musiała być czynna całą dobę. Mieściła się ona w budynku przy ulicy Samorządowej 9.
Liczba policjantów żydowskich rosła równie szybko jak liczba urzędników Biura Rady Żydowskiej W chwili powołania tej formacji w listopadzie 1940 roku liczyła 30 członków. Szybko okazało się, że liczba ta jest niewystarczająca i już 14 lutego 1941 r. w służyło w niej 60 policjantów. Trzy miesiące później, 22 maja było ich już 100, a pod koniec września 1941 r. 120 policjantów oraz 7 innych osób (lekarzy i członków personelu administracyjno-urzędniczego). Prawdopodobnie w kolejnych miesiącach skład osobowy otwockiej Policji Getta uległ znów zwiększeniu. Nie wiemy jednak, o ilu funkcjonariuszy.
Policjanci podzielenie byli na sekcje:
- Sekcja szpitalnictwa i sanitarna. Zadaniem policjantów z tej sekcji było kontrolowanie czystości zarówno wewnątrz domów, jak też na podwórkach i przylegających do nich ulicach. Zajmowali się także wykrywaniem ukrywanych ognisk chorób zakaźnych.
- Sekcja Patrolowa. Obowiązkiem jej członków było patrolowanie ulic getta w nocy i przeciwdziałanie napadom rabunkowym oraz zwalczanie złodziei.
- Sekcja Administracyjna. Do zadań policjantów tej sekcji należało utrzymywanie porządku w mieście, a także konwojowanie zwłok na cmentarz. Funkcjonariusze ci prawdopodobnie zajmowali się również egzekwowaniem zarządzeń władz, zarówno Judenratu, jak i administracji miejskiej i niemieckiej.
Policjanci mieli do swojej dyspozycji areszt zorganizowany w jednym z budynków przy ulicy Górnej. Trafiali tam Żydzi zatrzymani za różne przewinienia. Byli tam przetrzymywani także Żydzi zatrzymani z polecenia władz niemieckich.
Żydowska społeczność Otwocka była na tyle niewielka, że wszyscy w zasadzie się znali. Nie było tu tak dużej atomizacji, jak w dużych miastach, chociażby w niedalekiej Warszawie. W przypadku policji żydowskiej miało to duże znaczenie. Fakt bycia rozpoznawalnym wpływał na zachowanie policjantów. Nie mogli sobie pozwolić na zbyt wiele w obawie przed konsekwencjami, jakie mogły ich spotkać po wojnie. Mimo tego byli policjanci, którzy budzili strach i byli uznawani za „niemieckich sługusów”. Należeli do nich na pewno komendant Kronenberg i jego zastępca Erlich.
Adela Reinerowa, nauczycielka i żona wieloletniego wiceburmistrza Otwocka, zeznała po wojnie, że Policja żydowska w Otwocku brała czynny udział w przeprowadzaniu tzw. „łapanek” i zachowywała się nie „gorzej” niż Niemcy. Reinerowa była świadkiem, jak policjanci żydowscy bili Żydów.
Na podstawie zachowanych relacji trudno precyzyjnie określić, jakie zadania przypadły w udziale żydowskim policjantom podczas akcji likwidacyjnej 19 sierpnia 1942 r. Calek Perechodnik opisywał to mało precyzyjnie. Ma się wrażenie, że policjanci nie robili niczego konkretnego. Perchodnik nie wspomina o tym, aby policjanci przeszukiwali budynki i wyganiali z nich ludzi, kierując na plac. Pisze o tym w swojej powojennej relacji Beniamin Orensztajn. Według niego cała żydowska policja z Bernardem Kronenbergiem i jego zastępcą Henrykiem Erlichem została zmobilizowana do tej „świętej pracy”. Policjanci mieli wyganiać wszystkich Żydów z mieszkań i kierować ich na plac przy ul. Górnej. Rozkaz morderców policja żydowska wypełniła jak wierni niewolnicy. […] Jako dowód, że rozkaz został wykonany w 100 procentach, „bohaterski” Bernard Kronenberg dostarczył własnego ojca.
Nie potwierdzał tego Moszek Braff, który po wojnie, że nie widział, aby policjanci prowadzili Żydów na umschlagplatz, według niego prowadzili ich Niemcy i Ukraińcy. Inny świadek, Roman Górewicz, zeznał, że jego zdaniem policjanci żydowscy w ogóle nie brali udziału w wysiedleniu, albowiem w Otwocku policja żydowska w dniu wysiedlenia miała raczej charakter bierny. Choć przyznał, że była pewna mała garstka policji żydowskiej, która współpracowała z Niemcami i wyciągała Żydów z mieszkań.
Wobec tak rozbieżnych relacji trudno jednoznacznie potwierdzić lub zaprzeczyć, że policjanci żydowscy brali udział w doprowadzeniu Żydów na plac, z którego zostali wysłani na śmierć.
Wiemy za to, że część policjantów została skierowana w dniu likwidacji do zakładu dla umysłowo chorych „Zofiówka” z zadaniem pochowania zwłok rozstrzelanych tam pacjentów. Wiemy też, że policjanci byli również na otwockim umschlagplatzu, mieli możliwość poruszania się po getcie miasteczkowym, z czego korzystali, przynosząc różne rzeczy na prośbę oczekujących na placu bliskich. Przynosili także wodę z pobliskiej studni. Niemcy zwodzili ich niemal do końca, mówiąc im raz, że ich rodziny zostaną wywiezione, a następnie, że jednak pozostaną. Ostatecznie policjanci pod nadzorem i udziałem ukraińskich wachmanów wprowadzali żydowską ludność do wagonów. Kiedy już to zrobili, Niemcy kazali im się odsunąć i sami wprowadzili do wagonów ich rodziny.
Po likwidacji getta żydowscy policjanci zajęli się pochówkiem ciał zamordowanych w dniu akcji Żydów. Prawdopodobnie brali również udział w zbieraniu do magazynów mebli i innych rzeczy po wywiezionych mieszkańcach getta.
Na końcu, kiedy Niemcy rozstrzelali ostatnich ukrywających się w dawnym getcie Żydów, policjanci rozebrali szlabany i ogrodzenie getta. Następnie zostali rozdzieleni. Niemal wszyscy trafili do obozu pracy przymusowej w Piekiełku koło Legionowa, a około 9 do obozu w Karczewie. Część z nich stała się tam zwykłymi robotnikami, inni zachowali status policjantów.
Inaczej potoczyły się losy Bernarda Kronenberga. Po zlikwidowaniu getta Kronenberg nie trafił wraz z innymi policjantami do obozu w Piekiełku czy Karczewie, lecz do obozu w Wilanowie. Jak twierdził Perechodnik, został on mianowany naczelnym komendantem obozów w Karczewie, Wilanowie, Piekiełku. O specjalnym jego statusie świadczy też to, że Niemcy pozwolili mu zabrać z Otwocka nie tylko żonę, ale też meble, ubrania, a nawet pieska. Kronenbergowie przebywali w Wilanowie razem z Szymonem Górewiczem, prezesem otwockiego Judenratu i jego bratem Kaufmanem oraz ich rodzinami. Opłacając się żyli tam aż do 5 maja 1943 roku, kiedy żandarmeria przyjechała zlikwidować wilanowski obóz. Rozstrzelano wówczas zarówno robotników, jak i otwockich więźniów, w tym Kronenberga i jego żonę.
Jeszcze w czasie okupacji policjanci żydowscy byli uważani przez znaczną część społeczeństwa żydowskiego za zdrajców i niemieckich pomocników żerujących na nędzy mieszkańców gett. Podobne zdanie mieli o nich także Polacy, a nawet Niemcy. Moszek Braff zeznał po wojnie, że ludność żydowska Otwocka nie znosiła policji żydowskiej. Zaznaczył jednak, że nie wszyscy funkcjonariusze byli źli. Byli też tacy, którzy pomagali. Po wojnie wielu z policjantów, jak wspomniany Nissenszal, stanęło przed Sądem Społecznym działającym przy Centralnym Komitecie Żydów Polskich. Sąd nie miał oczywiście kompetencji sądów powszechnych. Był to sąd honorowy, jego wyroki też były honorowe – od upomnienia, przez naganę do wykluczenia ze społeczności żydowskiej. Sąd stanowił formę wewnętrznego rozliczenia się społeczności żydowskiej z tymi, którzy współpracowali z Niemcami jako policjanci czy członkowie Judenratów. W Otwocku tylko dwóch byłych policjantów stanęło przed Sądem Specjalnym. Sprawa Zygmunta Herziga została umorzona, a dochodzenie w sprawie Stanisława Nissenszala zakończyło się rozprawą, w której zapadł wyrok skazujący.
Lista osobowa Służby Porządkowej w otwockim Getcie z 26 września 1941 r.
Leiter Kronenberg Bernard P.O.W. 9
- Rykner Efroim
- Erlich Hersz
- Braundo Jakub
- Szlamowicz Zendel
- Finder Albert
- Florkiewicz Mojżesz
- Wolberger Joszua
- Izbicki Szlama
- Neugebirt Beniamin
- Szwajcer Adolf
- Nysberg Chaim
- Szechatow Jakub
- Freiberger Michał
- Znamirowski Dawid
- Niewiażski Szmerl
- Frydman Mojżesz
- Landau Jakub
- Frojnd Jakub
- Sołowiejczyk Włodzimierz
- Grajfman Boruch
- Landzberg Rubin
- Piechotka Ber
- Grynfas Icek
- Fiszbin Abram
- Horowicz Josek
- Zylberberg Izrael
- Rubin Majer
- Wilendorf Abram
- Gewirc Izrael
- Sztrausman Abram
- Kaufman Hercko
- Auslander Szulim
- Hamburger Efim
- Sztajnhart Jakub
- Folman Icchok
- Sztajnberg Jankiel
- Noj Matys
- Chmielnicki Leon
- Gliksberg Daniel
- Bloch Hersz
- Wolfowicz Zysman
- Kapłan Szymon
- Nysenszal (Nisenszal)
- Grynbaum Chaim
- Hochman Icek
- Rozenman Binem
- Frydman Szymon
- Wajsbrot Hersz
- Guterman Izaak
- Szajnowicz Ajzyk
- Goldman Chaim
- Grynkorn Rubin
- Hinterhof Izaak
- Ginsberg Szymon
- Orensztajn Josef
- Goldblatt Beniamin
- Anders Majer
- Bursztyn Mojżesz
- Krajzler Jakub
- Sztamberg Szmul
- Pinchasik Gedalia
- Rubin Alfred
- Grynbaum Symcha
- Kirszenbaum Dawid
- Gliksberg Hersz
- Gotfryd Chaim
- Rubin Natan
- Grynsztajn Pinkus
- Prusinowski Mojsze
- Figa Zelman
- Weinrauch Samuel
- Filipson Boes
- Herszberg Gedali
- Szwarcberg Chil
- Rybak Don
- Frajman Ela
- Rynaldo Jakub
- Stoczyner Icchok
- Dorfman Hersz
- Fuksman Moszek
- Kaufman Josek
- Barak Aleksander
- Frydrych Szlama
- Gutner Majer
- Siemiatycki Abram
- Braff Izrael Hersz
- Herzig Chrystian
- Braff Mendel
- Felner Szmul
- Goldsztajn Majer
- Gelbfisz Chaim
- Herzig Zygmunt
- Kleiner Chaim
- Kramarz Izrael
- Bursztyn Abram
- Melnik Izrael
- Goldfarb Moszek
- Leinkram Zygmunt
- Perechodnik Calel
- Zylbersztajn Motel
- Chliwner Noach
- Mangut Lejzor
- Fuks Pinkus
- Wolfowicz Tobiasz
- Puterman Szalom
- Kagan Seweryn
- Kamiński Jankiel
- Szpitalnik
- Litwak Josef
- Papierman Nuchym
- Gelbfisz Szaja
- Dorfman Boruch
- Żelazny Urysz
- Zandelman Herman
- Kaufman Majlech
- Rotsztajn Natan
- Cwi Fiszel
- Grondowski Józef
- Klajnlerer Izak
Dr Feldhoff Artur lekarz policyjny
Dr Niewiażski Salomon lekarz policyjny
Sołowiejczyjk Jerzy radca prawny
Rabinowicz Małka maszynistka
Popowska Hinda telefonistka
Siedlecki Szlama profos aresztu
Arbes Rachmil woźny
Wyszczególnione w kolejności numery były numerami służbowymi.