Praca przymusowa

Żydzi otwoccy zmuszani byli do pracy niemalże od chwili wkroczenia do miasta oddziałów armii niemieckiej w roku 1939. Początkowo odbywało się to spontanicznie, często jako forma represji ze strony żołnierzy i oficerów Wehrmachtu. Z czasem korzystanie z żydowskiej siły roboczej zostało usankcjonowane i unormowane odpowiednimi przepisami. Sam obowiązek pracy na terenie GG, zarówno dla ludności polskiej, jak i żydowskiej, istniał od 26 października 1939 r., gdy został wprowadzony rozporządzeniem Generalnego Gubernatora. Ale Żydów obowiązywał dodatkowo przymus pracy. Przepisy nakazywały wcielenie Żydów do „oddziałów robotników pracy przymusowej”. Oddziały takie miały powstać w wyniku przeprowadzenia spisów Żydów w wieku od 12. do 60. roku życia. W Otwocku taki spis odbył się w dniach 23 lutego-3 marca 1940 r. Został przeprowadzony przez Radę Żydowską pod nadzorem burmistrza Jana Gadomskiego. Powstała w ten sposób kartoteka zawierała ponad 4000 nazwisk. Ewidencję prowadził Wydział Ewidencji Ludności Judenratu dla Biura Urzędu Pracy.

Ulica Filipowicza, dawniej Parkowa.
Rok 2012
Fot. Sebastian Rakowski
« z 4 »

W pierwszym półroczu 1940 roku żydowscy robotnicy przymusowi pracowali na zlecenie armii niemieckiej w miejscowych koszarach i szpitalach. Liczba kierowanych przez Radę Żydowską do pracy przymusowej robotników wynosiła przeciętnie od 85 do 100 osób dziennie. W tym czasie Rada dostarczała robotników do kancelarii miejscowej komendantury, kompanii garnizonowej i kasyna, do miejscowego szefa Policji Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa, baraków SS, szpitala wojskowego, do stacjonującego oddziału inżynieryjnego (Pionierabteilung) oraz do dwóch oddziałów Służby Pracy Rzeszy (Reischarbeitsdienst – RAD), które budowały umocnienia w pobliżu miasta. Robotników przymusowych kierowano też do pracy na kolei i do robót na rzecz Arbeitsamtu, a nawet Zarządu Miejskiego.

W okresie zimowym prawdopodobnie liczba robotników przymusowych wzrosła, ponieważ musieli się oni zajmować również oczyszczaniem ulic z zalegającego na nich śniegu. Według kontrolowanej przez Niemców „Gazety Żydowskiej”, w marcu 1941 r. prace polegające na oczyszczaniu miasta i dzielnicy żydowskiej oraz pracę fachowców, m.in. ślusarzy i hydraulików, wykonywało 130 osób dziennie.

Inną formą realizacji przymusu pracy Żydów były obozy pracy przymusowej tworzone na niemal całym terenie GG. Obozy dzieliły się na kilka typów, w zależności od ich przeznaczenia.  Według zachowanych źródeł, Żydów otwockich po raz pierwszy wysłano do obozów pracy latem 1940 r. Trafili wówczas do placówek położonych na Lubelszczyźnie, głównie do obozu w Tyszowcach. Nie wiemy, jaki system rekrutacji przyjął otwocki Judenrat przy wyborze konkretnych mężczyzn kierowanych do obozu. Być może wysyłano najpierw synów z wielodzietnych rodzin, unikając w ten sposób posyłania jedynych żywicieli rodzin. Nawet jeżeli tak było na początku, to szybko przestano zwracać na to uwagę. Calek Perechodnik wspominał: Rodziny zaś wysłanych. To już trudno, radźcie sobie kobiety, matki małych dzieci, tak jak możecie. My wam nic pomóc nie możemy. Nie oznacza to, że bliscy skierowanych do obozu pozostawali bez jakiejkolwiek pomocy. W całym roku 1940 otwocka Rada Żydowska 42 razy wsparła jednorazowym świadczeniem pozostałe w getcie rodziny robotników. Było ono jednak mniej niż symbolicznie. Judenrat przeznaczył na ten cel zaledwie 110 zł.

Już podczas pierwszej rekrutacji latem 1940 roku okazało się, Żydzi nie stawiali się na wezwania i Judenrat musiał uciec się do przymusowego werbunku. W relacji Calka Perechodnika możemy przeczytać, że już wówczas wykształcił się, dość zresztą uniwersalny, system „kwalifikowania” robotników do obozów: Oczywiście, nie wszystkich Żydów wysłano. Wysyłał Judenrat. Bogatszy się wykupił za pieniądze, biedny szedł pracować.

          Gdy w grudniu 1940 roku z obozów na Lubelszczyźnie powrócili pierwsi robotnicy, wraz z nimi dotarły do otwockiego getta relacje na temat katastrofalnych warunków panujących w tych miejscach i okropieństwach, jakich dopuszczali się nadzorujący pracę. W konsekwencji wszystkie kolejne próby werbowania robotników do obozów kończyły się akcją policji żydowskiej, która siłą zmuszała mężczyzn do wyjazdu. Stałym elementem towarzyszącym tym łapankom było również płacenie łapówek za uniknięcie wywózki.

Jak zanotowała „Gazeta Żydowska”, w całym roku 1940 otwocki Judenrat wysłał do pracy przymusowej około 300 robotników. Trafili oni do obozów w leżących na Lubelszczyźnie miejscowościach Józefów, Bełżce, Biała Podlaska, Tyszowce i Zamość. Podobną liczbę podaje sam Judenrat. W kolejnym roku liczba robotników wysłanych z otwockiego getta wzrosła niemal dwukrotnie. Według sprawozdania ogólnego Rady Żydowskiej do końca maja 1941 r. w obozach przebywało 583 osób z Otwocka.


error: Content is protected !!