Letnie mieszkania Warszawiaków

Nazwiskiem Otwock oznaczamy całą przestrzeń przeznaczoną na letnie siedziby Warszawiaków w sąsiedztwie stacyi tej nazwy. Miejscowość ta składa się z lasu, należącego niegdyś do dóbr Otwockich, od wsi jednak Otwocka własności dziś p. Kurtza, a znanej z pięknego pałacu i ogrodu, jest oddalona o dwie mile, oraz ze wsi włościańskiej Świdry Wielkie.

W lesie, o którym tu wspominamy, są mieszkania letnie do różnych osób należące z obu stron kolei żelaznej Nadwiślańskiej przy samej stacyi, nadto cały lewy brzeg rzeki Świdra, począwszy od plantu kolei żelaznej, aż do wsi Świdry Wielkie, leżącej w blizkości ujścia tej rzeczki do Wisły. Nad Świdrem znajdujemy w pobliżu mostu kolejowego mieszkania do kilku właścicieli należące, dalej ku Wiśle postępując miejscowość zwaną Brzegi, własność p. Andriollego i Bojarów należący do p. Oskragiełły – Moesa.

W Świdrach włościanie wynajmują Warszawiakom na letnie mieszkania swoje chaty. Nadto do tej wielkiej otwockiej grupy letnich mieszkań, naliczyć trzeba niektóre mieszkania u włościan i w kolonii p. Chełmickiego na prawym brzegu Świdra.

Las tutejszy zarówno przy stacyi, jak w Brzegach, Bojarowie i do włościan wsi Świdry należący jest dość młody i niezbyt wysokopienny. Las większy rozciąga się w blizkości kolei, szczególniej przy rzece Świdrze po prawej stronie plantu (od Warszawy), oraz po tejże stronie po za stacyą. Las, jakkolwiek młody, jest nader aromatyczny, a przytem, szczególniej nie dojeżdżając stacyi i wzdłuż Świdra od kolei do wsi Świdry, oraz las włościan tej wsi niezmiernie suchy z gruntem wybornie przepuszczalnym. Suchą nawet jest łączka, rozciągająca się nad Świdrem we wsi Świdrach Wielkich.

Ważną też stronę hygieniczną w letnich, tutejszych osadach stanowi rzeczka Świder. Rzeczka ta, jakkolwiek w zwykłym swym stanie niezbyt głęboka, jest do kąpieli bardzo użyteczna, posiada bowiem wodę czystą i o silnym prądzie. Rzeczywiście rzeka Świder po części jest nawet śród równin mazowieckich pewnego rodzaju osobliwością natury i przypomina niezmiernie rzeki i rzeczułki górskie.

Pod względem więc hygenicznym cała ta miejscowość jest, można powiedzieć, bez zarzutu. Mieszkania są tu nader rozmaite pod względem dogodności, dobrego opatrzenia i nakoniec ceny. Mieszkania przy stacyi dogodniejsze wynajmowane są dość drogo, a pomimo to chętnych do najmu z łatwością znajdują. Toż samo można powiedzieć o mieszkaniach w Bojarowie. W Brzegach Andriollego mieszkania są mniej dogodne i tańsze. Właściciel budując tu umyślnie dla letnich mieszkańców domy drewniane, kładł nacisk słusznie na ważność dostatecznej ilości powietrza i światła, to też budował swe domy z pokojami dostatecznej wysokości i z ogromnemi oknami, jak w pracowniach malarskich. Budowa tych domów jest nieco za filigranowa, brak im zupełny pieców, co nieraz przy chłodach letnich, szczególniej przy zbliżaniu się jesieni, może się stać niebezpiecznem dla zdrowia, tembardziej, że nawet kuchni w domach tych nie ma wcale. Kuchnie mieszczą się w osobnych budynkach, a raczej budach, zbitych z desek i bez okien. Mieszkania tu są tańsze też, niż przy stacyi kolejowej.

Nakoniec mieszkania w chatach włościańskich, szczególniej we wsi Świdry Wielkie są zapewne nieco za nizkie, z dość obszernemi jednak izbami, w ogóle nawet powiedzieć można, że już do pewnego stopnia budowane są lepiej, niż zwykłe chaty włościańskie i z pewną myślą o ich wynajmowaniu na lato. Mieszkania te stosunkowo nie są zbyt drogie, za izbę biorą od 20 do 30 rubli za całe lato.

Widzimy więc, że co do mieszkań jest możność wyboru pod względem dogodności, a nawet ceny.

Najsłabszą stroną warunków tutejszego życia przez lato jest strona gospodarska. Z wyjątkiem pieczywa, które rozwozi piekarz chrześcijanin z Karczewa, a na stacyę sprowadzają z Warszawy mleka i w części piwa, trzeba zaopatrywać się w produkta złe i drogie u przekupniów żydów z Karczewa, wyzyskujących letnich mieszkańców, a posiadających jakby monopol przez brak zupełnej konkurencyi. Towary w istniejącym przy stacyi sklepie są nie dość dobre i stosunkowo za drogie, a sprowadzanie z Warszawy jest za uciążliwe.

Pod względem towarzyskim w tutejszych osadach letnich w ostatnich czasach cokolwiek zrobiono i są zamiary uczynienia w dalszym ciągu jeszcze więcej. Wspólne zabawy w ostatnich latach tu urządzano, próbowano nawet teatrów amatorskich i zamierzono przystąpić do budowy kursalu.

Do ważnych udogodnień tej miejscowości zaliczyć trzeba osiedlenie się tu lekarza i urządzenie przez niego zakładu kąpielowego dla chorych i zdrowych. Nakoniec bardzo słusznie, na wniosek i za staraniem p. Diehla, właściciela jednej z willi letnich, zajęto się uporządkowaniem części lasu po lewej stronie plantu kolejowego położonej, przez co staje się on rodzajem parku, z drogami, ławkami i nakoniec z drogowskazem do różnych prowadzącym mieszkań. Porządki te możnaby na większą skalę przedsięwziąć, gdyby nietylko właściciele domów, lecz i wszyscy letni lokatorowie opłacali na ten cel pewną kwotę, jak to się u wód mineralnych dzieje.

Rozszerzyliśmy się umyślnie nad tą miejscowością, bo zdaje nam się, że ma ona największą przyszłość; należałoby jednak handel produktowy wprowadzić na inną drogę i owych przekupniów karczewskich wyprzeć z ich dzisiejszego monopolu. Odległość od kościoła w Karczewie jest też niedogodnością, i dla tego marzą niektórzy o kaplicy na miejscu w blizkości stacyi.                                                    

 Gazeta Warszawska z 27 kwietnia 1890 r.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

error: Content is protected !!